sobota, 11 maja 2013

Rozdział 7

-Słucham? - mruknęłam zachrypniętym głosem do słuchawki telefonu.
- Witam moją podwładną - od razu poznałam ten głos.
- Bieber, idioto, która jest godzina? -  złapałam się za głowę, zdając sobie sprawę, że ten chłopak świetnie się bawi, wyrywając mnie ze snu.
- Najwyższa pora dla Ciebie, żeby wstać i zacząć wykonywać moje zadania. Za pół godziny jesteś gotowa, musisz zrobić mi śniadanie, bo mam rano spotkanie, a głodny nigdzie nie pójdę - zaśmiał się, usatysfakcjonowany ze swojego planu.
- Śnisz chyba -  rozłączyłam się i przewróciłam na drugi bok, żeby zasnąć, jednak telefon znowu zaczął dzwonić. Ten chłopak chyba nie zamierzał mi odpuścić. Nie odbierałam przez dobre 10 min, jednak telefon nadal nie przestawał dzwonić. W końcu odebrałam.
- Już masz 20 min, nie spóźnij się! A i pamiętaj, że potrzebuję pożywnego śniadania - tym razem rozłączył się on. Zabiję go, obiecuję, że go zabiję. Chcąc, nie chcąc, wstałam, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się - nałożyłam legginsy i duży T-shirt. Nie zamierzałam się stroić, o nie. Zrobię te zasrane śniadanie i wracam do łóżka. A i muszę pamiętać, żeby "podziękować" mamie za pracę. Marzyłam o takiej.

Spojrzałam na zegarek - 5.40. Czyli spóźniłam się i tak. Zapukałam do drzwi, a on otworzył jak na zawołanie. Zaniemówiłam na chwilę, ponieważ Bieber stał w samych bokserkach, zaspany. O mój Boże, dlaczego?! Wytężyłam chyba wszystkie swoje siły, żeby oderwać wzrok od jego umięśnionego ciała.
- Spóźniłaś się - powiedział zachrypniętym głosem.
- Ty spałeś teraz, przepraszam bardzo? To po cholerę do mnie dzwoniłeś? - weszłam do domu, rozglądając się dyskretnie po posiadłości. Była gigantyczna, a mieszkał w niej sam.
- Szczerze mówiąc to myślałem, że nie przyjdziesz. I tak naprawdę, nie mam żadnego spotkania, akurat wracałem z imprezy to pomyślałem, że zrobię Ci taki mały żart - uśmiechnął się, przecierając oczy.
O nie, w środku aż się cała zagotowałam. Jednak pomyślałam, że skoro chce się tak bawić i skoro już tu jestem to się odegram. Zaśmiałam się sztuczne,a  Justin spojrzał na mnie, zastanawiając się pewnie, czy wszystko ze mną w porządku.
- Oj daj spokój - machnęłam ręką - przecież jestem tak jakby na Twoje rozkazy, więc mogę robić Ci i za gosposię. Skoro tu jestem to zrobię Ci pyszne śniadanie i posprzątam tu, bo chyba dawno nikt tu nie dotykał szczotki, prawda? - Bieber stał wgapiony we mnie, nie mógł nic powiedzieć ze zdziwienia - No to na którą podać śniadanie? - uśmiechnęłam się tak naturalnie jak tylko mogłam.
Justin się jeszcze przez chwilę zastanawiał. Fakt, że był zaspany, nie pozwolił mu w pełni racjonalnie myśleć i miałam wrażenie, że odebrał to jako sen.
- W takim razie na 11 może być -  wzdrygnął ramionami i poszedł na górę, zapewne do swojego pokoju, żeby powrócić do spania.
Zatarałam triumfalnie ręce i uśmiechnęłam się do siebie w myślach.
Weszłam na górę i rozejrzałam się w poszukiwaniu łazienki. Była zaraz obok pokoju Justina. Chciałam zacząć łagodnie, więc na początek wstawiłam pranie, wrzucając wszystkie ciuchy jakie tylko leżały do pralki. Bieber zawsze miał bzika na punkcie ubrań, więc jeśli coś zafarbuje, na pewno nie będzie szczęśliwy.
Okej. Znalazłam odkurzacz i podśpiewując głośno do piosenki lecącej z radia, zaczęłam odkurzać salon. Myślałam, że zaraz wyjdzie ze swojego pokoju i zacznie wrzeszczeć, jednak tak się nie stało. Zadowolona, weszłam więc do jego pokoju. Chłopak spał jak zabity, musiał być bardzo zmęczony, skoro nic go nie obudziło. Zaczęłam odurzać u niego w pokoju. Justin podniósł głowę i jeszcze bardziej zaspany niż poprzednio, spojrzał na mnie jednym okiem. Udawałam, że go nie widzę i dalej, podśpiewując pod nosem jeździłam po całym pokoju z odkurzaczem.
- Co Ty robisz, dziewczyno?! - położył się na plecach i złapał za głowę.
- No sprzątam przecież - zrobiłam zdezorientowaną minę.
- Idź stąd, chce spać.
- Tylko skończę odkurzać i wyjdę - uśmiechnęłam się do chłopaka a on zdenerwowany, przewrócił się na brzuch, głowę przykrywając poduszką. Nadal spał w samych bokserkach, dodatkowo nie był przykryty żadną pościelą, więc mój wzrok powędrował w kierunku ciała Biebera, a dokładnie jego tyłka. Wyobrażałam sobie jak leżę teraz obok niego w samej bieliźnie, dotykam jego cudownego ciała i przytulam się, by po chwili razem zasnąć.
Byłam tak zamyślona, że odkurzając, potknęłam się o kabel od odkurzacza, uderzając się w głowę o szafkę i przewracając z wielkim hukiem na ziemię. Leżałam na podłodze a z moich ust wydobył się głośny jęk. Zamknęłam na chwilę oczy, bo miałam same mroczki przed oczami. Gdy po chwili je otworzyłam, zobaczyłam nad sobą wystraszonego Biebera.
- Nic Ci nie jest? - objął moją twarz dłońmi.
- Nie, chyba nie, tylko strasznie z tyłu boli mnie głowa - podniosłam się do pozycji siedzącej, łapiąc się za głowę.
- Poczekaj, usiądź sobie na łóżku, a ja przyniosę Ci trochę lodu - pomógł mi wstać i usiąść na łóżko. Był przy tym taki przejęty. Mimo że,nadal było czuć od niego ulatniający się alkohol, a w oczach było widać nie wyspanie to pobiegł szybko na dół do kuchni, by przynieść mi trochę lodu. Poczułam jak zaczyna kręcić mi się głowie, więc delikatnie ułożyłam się na łóżku. Justin wszedł, a w jego oczach pojawiło się jeszcze większe przerażenie.
- Vanessa, co Ci jest? - podbiegł do łóżka i spojrzał na mnie, wystraszony nie na żarty.
- Spokojnie, kręci mi się trochę w głowie więc położyłam się, nic takiego się nie dzieje - wzięłam od niego kostki lodu zawinięte w ściereczkę i przyłożyłam je sobie na tył głowy.
- Zadzwonię po karetkę, pewnie masz wstrząśnienie mózgu -  zaczął rozglądać się w poszukiwaniu telefonu, jednak ja złapałam go za rękę. Poczułam jak przeszedł go dreszcz.
- Nie dzwoń, przejdzie mi. Uderzyłam się w głowę, więc to oczywiste, że mam lekkie zawroty, na pewno nie umieram - uśmiechnęłam się do niego - Jak tylko się ogarnę, wrócę do domu a potem jak będziesz chciał to przyjdę i skończę sprzątanie i zrobię obiad albo kolację, jak wolisz.
- Nie puszczę Cię nigdzie teraz na pewno - wziął ode mnie okład i sam zaczął mi go przykładać.
- Przecież mieszkam ulicę dalej - byłam nieco zdziwiona jego troską.
- To najwyżej odwiozę Cię potem sam do domu. W tym momencie jestem odpowiedzialny za Ciebie, bo to ja kazałem Ci tu przyjść i to ja zgodziłem się na Twoje sprzątanie.
- Daj spokój, Bieber...
- Nie marudź, połóż się wygodnie, spróbuj zasnąć, a ja będę Ci trzymał okład i wymieniał co jakiś czas. Jeśli obudzisz się i nadal będziesz źle się czuła, wezwę karetkę. Nie masz prawa dyskusji - uśmiechnął się, okrywając mnie delikatnie kocem. Cała ta jego troska i nadgorliwość sprawiła, że poczułam się ważna dla kogoś. To było takie miłe uczucie. Nie potrzebowałam wiele czasu, żeby zasnąć, w końcu na wyspanie się nie pozwolił mi Justin. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.

*
Otworzyłam oczy, gdyż poczułam okropny chłód z tyłu głowy. Zobaczyłam przed sobą Justina, który przypatrywał mi się i delikatnie się uśmiechał. Cudownie było się przebudzić w takich okolicznościach. Miałam ochotę tutaj zostać na zawsze. Marzyłam, żeby już zawsze mną się opiekował. Po chwili znowu zasnęłam.

*
Po raz kolejny otworzyłam oczy. Tym razem ujrzałam chłopaka śpiącego obok mnie. Lekko pochrapywał. Podniosłam się i poczułam okropny ból z tyłu głowy. Dotknęłam w miejscu, z którego dochodził ból i poczułam ogromnego guza. No tak, można było się domyśleć. Spojrzałam na zegarek -  22. Świetnie, przespałam tu cały dzień. Zebrałam swoje rzeczy, sprzątnęłam szybko bałagan, który zrobiłam.
Chciałam wyjść, jednak pomyślałam, że powinnam jakoś podziękować. Znalazłam kawałek kartki, długopis i napisałam :
" Bardzo Ci dziękuję za dziś, a konkretnie za opiekę nam moją niezdarną osobą. Przepraszam za kłopot, przepraszam za to, że nie zrobiłam śniadania, obiadu, ani kolacji. Przepraszam też, że zostałam tak długo i zrobiłam niepotrzebny kłopot. Mam nadzieję, że będę mogła się jakoś odwdzięczyć.
Vanessa "
Kładąc karteczkę obok jego poduszki, ciuchutko wyszłam z domu i wróciłam do siebie.

_________________________________________________________
Jest i kolejny :) zamysł był zupełnie inny, jednak wyszło to co wyszło. Piszcie, jak Wam się podoba i czego oczekujecie po kolejnych rozdziałach. Buziaki!

9 komentarzy:

  1. KUURDE NIE ZAUWAŻYŁAM ŻE JEST NOWA NOTKA! :D
    OLABOGA ALE SIE POROBIŁO, JA BYM MOGLA JUSTINOWI ROBIĆ I KOLACJE,OBIADY WSZYSTKOOO! TYLKO CZEMU ONI STALI SIE DO SIEBIE TACY DZIWINI? :( MIELI BYC JANNESĄ, LICZE NA TO! I CZEKAM NN! :*


    WWW.NOW-IS-GOOD-JB.BLOGSPOT.COM
    ZAPRASZAM!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś mega kochana :* zobaczymy, co da się zrobić w sprawie Janessy :D:D

      Usuń
  2. Świetny rozdział.
    czekam na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. AWWW ale słodki clcbaivurbv
    czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega sweeeeet ♥ Kiedy NN ? :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog!
    Już się nie mogę doczekać nn!
    Pozdrawiam ; **

    you-and-me-together-forever-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział 7 jak narazie najlepszy czekam na nowy rozdział i najkbym mogła prosić kiedy będzie dodany bo czytam go i nie ogarniam co ile jest dodawany i jakoś tak ogl .. jest okey mam nadzieję że w 8 rozdziale się rozkręci.. ;> pozdrawiam i czekam zniecierpliwiona na nowy rozdział. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam tak, że dodaję np co piątek, bo wtedy czuję, że jestem do tego zmuszona... i wiem, że wtedy też odechcę mi się tego. staram się dodawać przynajmniej raz w tygodniu, czasem częściej, zależy od weny :) po prostu trzeba sprawdzać systematycznie mojego bloga. na tą chwilę mogę powiedzieć, że kolejny rozdział jest już w trakcie pisania i będzie jakoś na dniach. także radzę śledzić! :D

      i powoli będzie się rozkręcać, nie chcę też żeby było tak, że jeden rozdział się poznają, w drugim już są razem i wielka miłość. chcę, żeby czytelnik poznawał się z bohaterami stopniowo i wczuwał się w to, co piszę. ale obiecuję, że akcja będzie się nakręcać z każdym rozdziałem co raz bardziej! :)

      pozdrawiam, paulanj :*

      Usuń