wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 6

Tak to właśnie wygląda? Nie mogę przestać o nim myśleć. Zaczęłam słuchać jego piosenek, mimo że mam zupełnie inne upodobania muzyczne. To jest chore, to całe zakochanie, zauroczenie czy jak to zwą.
Najgorsze w tym wszystkim jednak jest to, że gdy przestałam się bronić, on przestał się odzywać i zaczął spotykać się z Lisą. To bolało. Cierpiałam.

*
- Kochanie, mam dla Ciebie wiadomość - zaczęła rozmowę przy śniadaniu zadowolona mama. Nie widziałam jej tak szczęśliwej od śmierci ojca.
- Jak to? - otworzyłam aż oczy ze zdziwienia.
- Zostałam stylistką Justina Biebera! - zaczęła podskakiwać radośnie, a mnie jedzenie stanęło w gardle. Poczułam szybsze bicie serca. Chciałam wykazać choć w połowie tyle entuzjazmu co moja mama, jednak nie byłam w stanie drgnąć.
- Nie cieszysz się? Pomyśl, ile pieniędzy będę zarabiać -  pocierała ręce, śmiejąc się przy tym głośno.
- Cieszę się, jasne, że się cieszę - uśmiechnęłam się nie zbyt szczerze.
- I lepiej się przyszykuj, bo niedługo tu będzie razem ze swoim menadżerem.
- Co? A po co ja Wam? - w tym momencie zatrzymała się chyba akcja mojego serca.
- Pogadamy z nimi to może i dla Ciebie jakaś praca się znajdzie. Siedzisz tylko w domu i nic nie robisz, mogłabyś zacząć myśleć o przyszłości. A praca u boku Justina Biebera to dobry początek, choćby to było podawanie wody na koncertach.
- Nie chcę i nie zamierzam być na tym spotkaniu - mruknęłam.
- Ale mnie to nie obchodzi. Póki mieszkasz pod moim dachem, słuchasz się mnie - skrzyżowała dłonie na piersi i spojrzała na mnie groźnie.
- Mam Ciebie dość -  syknęłam i wyszłam szykować się, nie kończąc śniadania. Weszłam pod prysznic i siedziałam w nim dobre 40 min. Dobrze wiedziałam, że nie wyrobię się, jednak im bardziej będę przedłużać proces "ogarnięcia sie", tym krócej będę musiała siedzieć z nimi przy tym stole. 
Chciałam siebie oszukać. I po co? Udawałam, że nie chcę siedzieć z Justinem przy jednym stole, udawałam że nie chcę na niego patrzeć, porozmawiać i załatwić sobie pracy w pobliżu niego.
W końcu ubrałam się i pomalowałam najzwyczajniej jak tylko potrafiłam. Nie zamierzałam się stroić i robić z siebie pośmiewiska. Spojrzałam na zegarek -  12.40, powinni być już dawno. Chwilę potem usłyszałam dzwonek do drzwi i poczułam jak zaczynają trząść mi się dłonie.
-Vanessa, zejdź na dół! - krzyknęła mama. Spojrzałam w lustro i powiedziałam na głos do siebie : " Pamiętaj, że Cię nie obchodzi. Zachowuj się normalnie jak zawsze, wtedy na pewno będzie Twój." Uśmiechnęłam się krzywo do siebie, próbując sobie wmówić, że ta przemowa cokolwiek mi pomogła.
Zeszłam powoli na dół. Stałam chwilę w przedpokoju i przyglądałam się wszystkim siedzącym w salonie. Jednak mój wzrok najbardziej skupił się na Bieberze. Czarna skórzana kurtka, pod nią biały podkoszulek, spodnie czarne, opuszczone nisko i włosy jak zawsze w idealnym nieładzie. Stałam tak dłuższą chwilę, wpatrując się w niego, jednak chyba poczuł mój wzrok na sobie, bo odwrócił się w moją stronę. Spojrzeliśmy sobie przez chwilę w oczy, wydaje mi się, że to był ułamek sekundy, może dłużej. Jednak znowu nie zobaczyłam zauważyłam żadnych emocji, tych iskierek które miał przy tych kilku spotkaniach.
Weszłam na tyle pewnie do salonu, na ile było mnie stać. Usiadłam na przeciwko Biebera, jednak ten nie zaszczycił mnie żadnym spojrzeniem. Mama i Scooter zawzięcie omawiali jej przyszłą pracę, ja zajęłam się skubaniem w talerzu. Nie patrzyłam przed siebie, nie miałam odwagi. Bałam się znowu tego chłodnego spojrzenia.
- Co Ty na to, Vanesso? - uwaga skupiła się na mnie.
- Ale co? -  rozejrzałam się po wszystkich, nie wiedząc o co im chodzi.
- Pan Brown oferuje Ci pracę przy Justinie. Będziesz w miarę możliwości spełniać jego prośby i czasem będziesz pomagać też mi. Niedługo ma odbyć się jego koncert u nas w mieście, specjalnie dla mieszkańców Kanady i Justin będzie potrzebował trochę pomocy i wsparcia, prawda?
- Oczywiście, pani Reed -  Bieber uśmiechnął się szeroko do mamy i potem spojrzał na mnie. Widziałam jakie to było sztuczne.
- Z przyjemnością, w takim razie - uśmiechnęłam się jeszcze bardziej szyderczo niż on.
"Chcesz wojny to będziesz ją miał" - pomyślałam.

___________________________________________________________________
Jest :) Fajnie, że czytacie kochani! Chciałam bardzo dodać nowy rozdział, ale niestety miałam mnóstwo prac do napisania, prezentacji i nie miałam czasu.
Czytajcie, komentujcie i czekajcie na następny!
Buziaki:*

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział.
    Ciekawa jestem co wymyślą, aby uprzykrzyć sobie życie. ;)
    Czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No no ^^ będzie się działo <3
    czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy NN ? ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. O PROSZE! ALE SIE DZIEJE! MAMĄ VANNESY STYLISTKĄ BIEBERA ? PODOBA MI SIĘ TO! :)


    www.now-is-good-jb.blogspot.com
    NOWA NOTKA! ;*

    OdpowiedzUsuń