sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 12

Otworzyłem drzwi. Dobrze wiedziałem kogo spotkam za nimi, jednak moje serce szamotało się, ręce drżały, a w głowie kłębiły się myśli, które nie pozwalały na opanowanie emocji. Nie wiedziałem na co mogę sobie pozwolić, nie wiedziałem jak mam się odzywać, czy mogę się uśmiechnąć, czy mogę zapytać o cokolwiek nie związanego z obowiązkami Vanessy.
- Cześć, to projekty mojej mamy. Przejrzysz je teraz czy mam wpaść potem po ewentualne poprawki? -  uśmiechnęła się bezdusznie, jednak nadal pięknie. Wyglądała naturalnie, ale jednocześnie seksownie. Zawsze taka była, nie ważne czy nosiła eleganckie sukienki, czy też zwykłą męską bluzę i krótkie jeansowe spodenki, tak jak w tej chwili, gdy na nią patrzyłem.
- Możesz poczekać chwilę, proszę, wejdź - uchyliłem szerzej drzwi, żeby dziewczyna mogła wejść, ona jednak nadal stała i wpatrywała się we mnie - Ja sprawdzę projekty, a Ty poczekaj, porób sobie coś, przecież znasz ten dom nie gorzej ode mnie, prawda? - uśmiechnąłem się szeroko, jednak ona  nie zareagowała jakoś specjalnie na mój gest, po prostu weszła do domu.
- Napijesz się czegoś? - usiadłem obok niej na sofie w salonie i ucieszony z jej obecności, próbowałem sprawić, żeby i ona się uśmiechnęła.
- Co Ty, normalny jesteś Bieber? - podniosła jedną brew ze zdziwienia - Ty mnie traktujesz jak gościa? Oh, daruj sobie, sama mogę to zrobić - zaśmiała się dźwięcznie, na co moje serce gwałtownie przyspieszyło.
- Tym razem nie jesteś tu, żeby pracować więc mogę traktować Cię jak gościa.
- Może nie przyszłam sprzątać, ale przyszłam w z projektami mamy. Potraktujmy to jako część moich obowiązków związanych z pracą dla Ciebie - widziałem jaka chciała być dla mnie oschła i bezduszna, jednak uśmiechała się, widząc jaki chcę być dla niej gościnny.
- Dobra, przyniosę Ci sok pomarańczowy z lodem, wiem, że to Twój ulubiony - szybko udałem się do kuchni, nalałem soku i w pośpiechu wracałem do salonu.
- Bieber, daj spokój - znów się śmiała - jest mi co najmniej dziwnie w tym momencie.
- Proszę bardzo, nie narzekaj tylko podziękuj - usiadłem obok, jednak tym razem znacznie bliżej. Nie odsunęła się.
-Dziękuję - uśmiechnęła się delikatnie i upiła łyk napoju - To co, przejrzysz te projekty? - wskazała wzrokiem na teczkę, leżącą na stoliku.
- Tak, ale najpierw mam pytanie do Ciebie.
- Mhm - spojrzała mi w oczy i odgarnęła delikatnym ruchem z twarzy kilka kosmyków włosów za uszy.
- Dziś wieczorem mam galę rozdania nagród na której muszę być. Nie chcę jednak tam iść sam. I w tym momencie pojawia się pytanie - czy chciałabyś mi dziś wieczorem towarzyszyć? - oczy jej się powiększyły do rozmiaru pięciozłotówek. Mogła być zaskoczona, to fakt, jednak miałem nadzieję, że mi nie odmówi.
- Bieber, dobrze pamiętasz jak się umawialiśmy, tylko praca... - była wyraźnie zmieszana, odmawiając mi, jednak czułem, że w głębi chciała się zgodzić i chciała, żeby nasze kontakty nie ograniczały się tylko do tych formalnych. Ja chciałem tego najbardziej na świecie, jednak wiedziałem też, że muszę być tym razem ostrożny i wytrwały.
- Wiem, jednak uznajmy to jako część obowiązków związanych z pracą dla mnie - uśmiechnąłem się i ona lekko też.
- Ale rozumiem, że idę jako Twoja koleżanka? - niestety, zapytała o to.
- Jak najbardziej. Twoim zadaniem będzie jedynie pozowanie ze mną do zdjęć, chodzenie za mną krok w krok i bycie najpiękniejszą kobietą na gali - Vanessa opuściła na sekundę wzrok i zauważyłem, jak lekko się zarumieniają jej policzki. Wyglądała przy tym jak zawsze uroczo.
- No dobrze, ale pamiętaj, żadnych akcji, że niby jestem Twoją dziewczyną, czy jakieś przytulanie albo trzymanie za rączkę. Nie chcę potem być na okładce każdej gazety, jasne? - przytaknąłem zadowolony - A teraz, przeglądaj szybko te projekty, bo muszę iść się szykować na galę - uśmiechnęła się i szturchnęła mnie w ramię.



____________________________________________________________________
Witajcie po przerwie! Przepraszam za taką długą nieobecność, jedna sesja jest bezlitosna i musiałam się z nią uporać. Na szczęście, teraz mam wakacje i mogę poświęcić więcej uwagi temu opowiadaniu!
Mam nadzieję, że dalej ktoś będzie to czytał.
Chciałabym dodać, że takie niekulturalne komentarze nie są na miejscu.. Są żałosne i dziecinne. Ja nie żyję dla tego bloga, mogę mieć ważniejsze rzeczy niż pisanie go. Jesteśmy tylko ludźmi. A tu jakieś chamskie komentarze. Nie będę tolerować takich akcji. Bądźcie czasem bardziej wyrozumiałe.
A i jeszcze jedno - ten rozdział jest mega krótki, jednak chcę zaskoczyć Was kolejnym :)
Pozdrawiam